do przeszłości wracam
której kręte ścieżki
do nikąd wiodły
a oczy jak u lalki
sztuczne mrugające
nie widziały celu
cel się zgubił
w dniach pełnych przeżyć
z których nie zbudowałem
przystani uczuć
strzały karabinów
bębny z butów wojska
nie pamiętam kiedy to było
tyle lat minęło za pługiem
który orał życie moje
ale nie zbierałem plonów
rozdeptanych niewiarą
wyschłych w bezsensownym skwarze